Dokładnie 5 lat temu popełniłam post na tym blogu o 15letniej historii szkoły. To był bardzo szczególny moment, bo właśnie wtedy rozpoczynaliśmy działalność we własnej miejscówce. Tak, szkoła dorobiła się swojego lokalu, w którym mogę prowadzić działalność na własnych zasadach tworząc komfortowe warunki dla wszystkich tu praktykujących.
W poprzednim wpisie nie znajdziecie opisu całego procesu dochodzenia do tego komfortowego położenia. Negocjacji zakupowych, starania o kredyt, procesu remontowego, kosztów rodzinnych (mąż siedzący na budowie po nocach). Z resztą obecnie mam małą powtórkę z tego, co było wtedy, bo na 20 urodziny postanowiłam wyremontować lokal. A że ekipa „nawiała” znowu robimy to po godzinach własnymi rękami. Rezultaty już wkrótce!
Co się wydarzyło od wielkiego otwarcia 5 lat temu na Salwatorze?
Zakończyłam poprzedni wpis słowami: „zobaczymy co [życie] przyniesie w nowym miejscu” i przyniosło… rewolucyjne zmiany.
Kiedy szkoła zaczęła działać jesienią 2019 nasze drzwi szturmował tłum chętnych. Honorowaliśmy wtedy karty pośredników. Zamiast radości z popularności miejsca poczułam się przytłoczona. Poczułam, że tracę kontakt z osobami na sali, jest zbyt duża zmienność w składzie grup, nie pamiętam imion i powraca widmo wypalenia zawodowego, które pamiętam z ostatniego roku pracy w Joga Centrum. Przecież wtedy – zakładając swoją szkołę obiecałam sobie, że nie chcę więcej czuć się jak „odtwarzacz do komend”. Chcę uczyć jogi konkretne osoby, chcę móc je poznać, aby dostosować mój przekaz do ich szczególnych potrzeb.
Nie mówiąc już o tym, że prowadzenie szkoły we własnym miejscu stało się nie do pogodzenia z moją intensywną działalnością warsztatowo-szkoleniową, którą jeszcze wtedy prowadziłam. Na wiosnę 2020 miałam wrażenie, że moje życie jest jak rozpędzony pociąg, który za chwilę zderzy się z przeszkodą.
I wtedy zdarzył się cud. Mój pociąg – podobnie jak cała reszta – musiał zaliczyć awaryjne hamowanie. Nastała pandemia. Tak, pandemia – pomimo całego stresu jaki niosła ze sobą była dla mnie wybawieniem. Mogłam usiąść spokojnie i przemyśleć dalsze kroki. Na spokojnie podjąć decyzję o tym, co jest dla mnie ważne.
Priorytety
Postanowiłam wtedy, że zmieniam kurs i zwalniam tempo. Rozpoczęłam proces stopniowego ograniczania warsztatów i szkoleń na rzecz skupiania się na szkole. Obecnie jestem w roku przełomowym, w którym żadnych warsztatów już nie prowadzę – ten proces dobiegł końca. Moja działalność szkoleniowa przeniosła się do onlinu.
Przy kolejnych ograniczeniach pandemicznych – jesienią 2021 – zamknęłam szkołę na kilka miesięcy – zaczęłam wtedy prowadzić lekcje online i wykorzystałam ten czas na rezygnację z kart pośredników. Zakończyłam tym samym okres 10letniej współpracy. Poczułam ulgę, bo liczba osób w szkole zmniejszyła się, ale skład grup się jednocześnie ustabilizował. Szkoła stała się miejscem spotkań znajomych, sąsiadów. Zyskałam grono nowych stałych klientów i z czasem do niego zaczęli dołączać starzy stali klienci jeszcze z czasów „na Gertrudy”. A ja poczułam, że osoby wybierające mnie pomimo tego, że nie honoruję kart – naprawdę doceniają moją pracę.
Myślę, że ta strategia przynosi efekty. Teraz, kiedy mam więcej czasu na prowadzenie szkoły i pytam moich podopiecznych o opinię czytam w nich, „że ta szkoła zmieniła ich podejście do jogi”. Robi mi się wtedy naprawdę ciepło koło serca.
Nauczycielki_le
W tym okresie na zmianę byłam jedyną prowadzącą i miałam pojedyncze osoby współprowadzące: Małgosię Kubicę przez ostatnie dwa lata i Kasię Piwowarczyk (2021/22). Na zastępstwa przybywali do nas spoza Krakowa – Waleria Kosman i Rafał Wroński. Bardzo im za to wsparcie dziękuję.
Jednak koniec końców wracam do początków mojej działalności – szkoły autorskiej, w której za przekazem – sposobem praktyki stoi konkretny człowiek ze swoim konceptem, na który składa się 25 lat nauczania jogi i 35 lat pracy z ciałem różnymi technikami (balet, pantomima, joga Iyengara).
Przyszłość
Kraków mocno się zmienił po pandemii. Przybyło miejsc z jogą. Pilates szturmuje lokalny rynek rekreacji. Mam mimo to nadzieję, że kameralne i – po wszystkich remontach w końcu mogę to powiedzieć – butikowe studio jogi, w którym widzi się konkretne osoby i podchodzi do nich indywidualnie znajdzie swoje grono odbiorców. Skoro tu jesteś to mam nadzieję, że do nich należysz albo chcesz dołączyć. W każdym razie – serdecznie zapraszam!