Nowy wymiar bezcielesności
Zakończyłam swoją analizę ruchu jako podstawowego narzędzia do realizacji celów założonych przez umysł. W tym kontekście bezruch staje się formą zawieszenia, oddalenia wszelkich działań i całego operacyjnego obciążenia umysłu związanego z nimi. Jak pisałam wcześniej to obciążenie przekłada się na rozstrzygnięcia dotyczące przydatności określonych ruchów w kontekście realizowanego celu. Chciałabym pójść tym tropem dalej i spojrzeć przez ten behawioralny pryzmat na kategorie, jakimi posługuje się umysł.
Z całej masy wrażeń docierającej przez zmysły do umysłu rodzi się obraz rzeczywistości generującej te wrażenia. Roboczo zakładamy, że to, co dostępne jest naszej świadomości to właśnie rzeczywistość, czyli innymi słowy – żyjemy w przekonaniu, że to co twierdzimy na temat świata w oparciu o ten obraz jest na temat świata/rzeczywistości prawdziwe – świat jest taki, jak go sobie przedstawiamy. Rzecz w tym, że sposób, w jaki sobie świat przedstawiamy jest wypadkową wpływu rzeczywistości na nasze zmysły oraz kategoryzacji narzucanej przez sam umysł. Umysł aktywnie uczestniczy w tworzeniu obrazu rzeczywistości. Interesuje mnie, w jaki sposób tworzą się te kategorie, które służą umysłowi do zorganizowania w spójną całość wrażeń pochodzących ze zmysłów.
Ta spójna całość to pewien model rzeczywistości, jego uproszczona wersja, która jest sformatowana zgodnie z wymogami naszego w tej rzeczywistości funkcjonowania. W mojej opinii istotnym i chyba niedowartościowanym wymiarem, który formatuje ten obraz rzeczywistości jest nasze funkcjonowanie motoryczne. I tak – przykładowo – kwantowy obraz rzeczywistości obywa się bez grawitacji (rozumianej klasycznie), podczas gdy dla nas jej istnienie jest niepodważalne. Dlaczego? Ponieważ poruszamy się w polu grawitacyjnym i w związku z tym uwzględniamy ten wymiar w opisie rzeczywistości. Ktoś mógłby powiedzieć, że nie chodzi wcale o doznania z ciała związane z ciążeniem, ale o to, że obserwujemy jak obiekty spadają w dół. Zgoda. Niemniej udział naszego ciała i procedur motorycznych związanych z działaniami nadal pozostaje znaczny.
Podążając tropem wskazanym w poprzednim odcinku tych rozważań możemy powiedzieć, że każdy zamiar da się zanalizować w terminach ruchów, które składają się na jego realizację. Rzecz w tym, że nasze kategorie w pewnej mierze są podporządkowane właśnie naszym zamiarom. Żaden fizyk nie wyróżniłby w rzeczywistości np. krzesła, a my i owszem meblujemy nasz model świata krzesłami, rolami społecznymi, kolorami tworząc dla nich kolejne kategorie. W tych kategoriach zaś mieszczą się również sposoby postępowania z egzemplarzami podpadającymi pod te kategorie, te sposoby postępowania kiedy znajdą się w naszym systemie celów wchodzą do realizacji. Przeciwne oddziaływanie również zachodzi. Mamy nasz system celów, i aby go zrealizować trzeba przesunąć jakiś egzemplarz z jednej kategorii do drugiej, albo przyjąć uproszczoną kategoryzację. Ładnym przykładem tego drugiego są kolory – dlaczego pomimo, że widzimy różnicę między dwoma fragmentami chmury mówimy, ze jest ona biała? Bo wydzielenie osobnych kategorii na odcienie bieli nie poprawi naszej skuteczności w osiąganiu zamierzonych celów (co innego na Grenladii – Eskimosi mają bogaty słownik na nazywanie odcieni bieli).
Podsumowując – chcę zwrócić uwagę na uwikłanie ruchu w system działań i realizowanych przez te działania celów stawianych przez umysł. Obraz świata jest również w pewnym zakresie podporządkowany naszemu w nim funkcjonowaniu. Im bardziej naginamy ten model rzeczywistości do naszych celów, w tym mniejszym stopniu mamy szansę widzieć go prawdziwie. Włączając w naszą praktykę ciało, które jest narzędziem do realizacji tych celów – nie inaczej niż przez ruch – wikłamy się w ten pragmatyczny kontekst. A przecież o radykalny wgląd nam chodzi, czyż nie? Dlatego właśnie zamieramy medytując. Bezcielesność ma tu zatem wymiar oczyszczenia naszego patrzenia na świat, daje nam szansę na odświeżenie kategorii, wyciszenie naszego systemu wartości, który w pewien sposób zafałszowuje ten obraz.
15 kwietnia 2012