No więc weźmy tę lupę do ręki i przyjrzyjmy się asanie i jej dynamice w obu omawianych wyżej metodach.
Kiedy przyglądam się np. Utthita Trikonasanie – podobnie jak wszystkim występującym w obu podejściach pozycjom stojącym – widzę podstawową różnicę w kształcie. Mianowicie rozstaw nóg jest dużo mniejszy w podejściu ashtangowym niż iyengarowskim. Dlaczego? Otóż z mojej analizy wynika, że ustalenie małego dystansu w pierwszym rzędzie podyktowane jest lepszą w takim ułożeniu kontrolą ciała z jego centrum. Ponieważ to centrum ciała jest ośrodkiem, z którego rozchodzi się energia w asanie ku tegoż ciała peryferiom. Ważkim elementem praktyki ashtangowej są bandhy – techniki wytwarzania „zacisku” w ciele – swoistego zaworu w miejscach takich, jak dół miednicy, centrum miednicy, gardło. Powstrzymanie przepływu energii w tych miejscach kluczowych pozwala lepiej kontrolować jej przepływ i nadawać jej zdecydowanie kierunek odśrodkowy. To dzięki temu wytworzeniu zwartego centrum ciała możliwe jest lekkie przemieszczanie go – te pełne gracji przejścia i płynność ruchu. Pozwolę sobie na małe wtrącenie – pochodzące jeszcze z mojego poprzedniego „wcielenia”, kiedy to zajmowałam się tańcem. Podobny sposób kontroli ciała poprzez tzw. contraction stosowała Martha Graham – prekursorka współczesnych technik tańca tzw. modern dance. Punktem wyjścia dla jej techniki był taniec klasyczny (balet), niemniej inspiracji ponoć dostarczała też joga. Wracając do naszego głównego wątku – płynność przejść między pozycjami znajduje swoje przełożenie na poruszenie energii w całym organizmie. Układ asan w serii pobudza ruch płynów i wydzielanie wewnątrzustrojowe udrażniając kanały, którymi te płyny krążą. Miedzy innymi do tego właśnie sprowadza się odblokowywanie energii. Pomijam – świadomie – zagadnienie oddechu, które jest również ważną składową praktyki w tym nurcie. To, co moim zdaniem wysuwa się na plan pierwszy to rytm. I sposób wykonania asany podporządkowane jest utrzymaniu stałego rytmu – seria staje się rodzajem mantry. Żeby ten rytm utrzymać kluczowym elementem staje się oddech, a specyficzna akcja w asanie wspiera nadrzędną rolę serii – całej sekwencji asan.
Rzec można, że u Iyengara jest dokładnie odwrotnie. Asana została wyjęta z kontekstu sekwencji. Uzyskując autonomię stała się przedmiotem wieloletnich, dogłębnych i prowadzonych z ogromnym zaangażowaniem – studiów, jakim poświęcił swoje życie BKS Iyengar. Co jest rezultatem tej inwestygacji? Bardzo specjalna technika wykonywania asany, w której kluczowym elementem jest jej kształt, a ściślej dążenie do strukturalnie poprawnego ułożenia ciała. Strukturalnie poprawne oznacza wprowadzające minimum zbędnych przeciążeń biorąc pod uwagę zanurzenie ciała w polu grawitacyjnym, gdzie siły działają pod kątem prostym do podłoża. Takie środowisko (pole sił) narzuca specyficzną geometrię w układzie kośćca oraz wyznacza uprzywilejowaną pozycję tym częściom ciała, które mają styczność z podłożem. Kontakt z podłożem i docisk ciała są źródłem informacji o ułożeniu zgodnym bądź nie z tą specjalną geometrią oraz źródłem siły, potrzebnej do modyfikacji ułożenia ciała, tak, aby ułożyć się optymalnie gdy chodzi o wysiłek oraz przeciążenia struktury. Co przylega zatem w asanach do podłoża? Najczęściej to, co w terminologii jogicznej nazywane jest karmendrija, czyli organy działania – stopy, dłonie, ramiona, kolana, golenie, przedramiona etc. Części ciała, które tworzą – gdyby wpisać ciało w okrąg – jak zrobił to sławny Leonardo Da Vinci – punkty bliżej obwodu koła (wyznaczonego przez okrąg) niż jego środka. Widać zatem, że energia płynie tu od peryferii ciała do jego centrum. Ruch uwewnętrznia się stając się akcją dośrodkową. Jakie ma to konsekwencje dla działania asany? Następnym razem.
Kraków, 14 listopada 2011