W dwóch poprzednich postach nakreśliłam różne interpretacje roli naszej cielesności w jogicznej przemianie świadomości. Odnosząc się do nich chciałabym teraz przyjrzeć się roli nauczyciela. Skoro poruszamy się w sferze doznaniowej – nawet sensualnej – gdzie fundamentem dla pracy z umysłem jest czucie ciała i wiemy, że jest ono niezwykle intymnym – dostępnym jedynie osobie praktykującej obszarem – jak w tym uniwersum wrażeń można być prowadzonym przez kogoś z zewnątrz?
Do postawienia tak radykalnego pytania skłania nas pierwsza interpretacja, w której komponent czucia jest kluczowy. Zauważcie, że w tym rozumieniu nauczyciel nigdy nie zostanie autorytetem, ponieważ jedynym i najwyższym ekspertem od tego, co dzieje się z moim ciałem tak jak je czuję od wewnątrz jestem ja sama.
Nie może tu dojść do sytuacji, w której uczeń oddaje swoje ciało w ręce nauczyciela – przyprowadza je na zajęcia i czeka aż to on wskaże co jest właściwe, ignorując przy tym swoje postrzeganie.
Jak zatem ma się kształtować ta relacja między nauczycielem i uczniem? Co jest zatem zadaniem nauczyciela?
Wydaje się, że jedyną stosowną relacją jest partnerstwo a zadaniem nauczyciela proponowanie kierunku, zakresu czy intensywności pracy. Oznacza to, że prowadzący powinien być cały czas otwarty na sygnały wysyłane przez ucznia czy to wprost (werbalnie) czy też przez jego ciało (niewerbalnie).
Nauczyciel staje się w początkowej fazie przewodnikiem na ścieżce rozbudzania wrażliwości na to, co dzieje się z ciałem. Pokazuje jaki ruch można wykonać, żeby obudzić czucie i inteligencję danego obszaru. Pomaga „odkrywać” wcześniej pozbawione czucia rejony. Kojarzycie zapewne pytania w rodzaju – a gdzie są moje lędźwie?
Pokazuje, że różne jego części składają się z mniejszych, które można również obdarzyć uwagą (np.: pięta to nie to samo co stopa). Ruch i identyfikowanie położenia części ciała w przestrzeni doskonale nadają się do tego aby się go uczyć. Na tym etapie korekta – spojrzenie okiem obserwatora z zewnątrz jest pomocne w tym aby nasze odczucia jak najlepiej oddawały rzeczywisty stan. Jest to etap pracy nad wytwarzaniem połączeń między umysłem i ciałem oraz weryfikacji czy nasze reprezentacje części ciała są adekwatne. Zakotwiczamy się mentalnie w ciele.
Kiedy jednak uczeń rozwinie swoje czucie ciała nauczyciel staje się towarzyszem – może sugerować i pomagać w pogłębianiu czucia. W miarę jak wrażliwość i czucie ciała wysubtelniają się – zmienia się relacja nauczyciela względem ucznia. Zostawia on coraz więcej pola do decyzji uczniowi. Wciąż mamy obiektywne miary położenia ciała w przestrzeni, jednak górę biorą te instrukcje, które ubogacają czucie – a te coraz mniej zależą od ruchu, albo ten ruch staje się mniejszy i subtelniejszy. Tym samym trudniejszy do zaobserwowania z zewnątrz. Istotne jest jakie wrażenia mu towarzyszą. Autorytet przenosi się z nauczyciela na ucznia.
Wydaje mi się, że zakładając za cel kształtowanie jak najpełniejszego czucia ciała przez naszych uczniów powinniśmy już na wstępnym etapie uczyć ich samodzielności i zachęcać do odkrywania ciała w asanach.