Letnie laboratorium jogi – cz. II

Wielki przełom 2014-2015

Historii Letniego laboratorium ciąg dalszy. Mamy przełomowy rok 2014 a ja za sobą 40 urodziny. Zbliżają się 41. Znowu nie udało mi się zrobić sesji zdjęciowej na plaży w Jastrzębiej Górze. Nie pamiętam, dlaczego. Zapewne pogoda nie dopisała. Nadrabiam więc zaległości na urlopie w Chorwacji. 

Spędzam go gdzieś na odludziu na wyspie Korculi. Otacza nas wielki błękit. Zarówno morze jak i niebo są w tym kolorze. Niczego nieświadoma praktykuję sobie na tarasie naszego domku. Przyjechaliśmy tu już po moim intensivie w Blacons. Jako jedyny raz udało mi się pojechać do Faeqa rok w rok, a nie co dwa lata jak zazwyczaj. Przed Blacons – oczywiście dałam popalić uczestniczkom i uczestnikom mojego warsztatu nad Bałtykiem. Nie jestem świadoma, że warsztaty w tak intensywnej formule nie wrócą już, bo w moim brzuchu rozwija się mały przybysz znikąd.

To stanie się dla mnie jasne dopiero po powrocie do Polski. Ciąg dalszy – wiecie – jest dość standardowy. Moja ciąża wpisała się idealnie pomiędzy warsztaty w Jastrzębiej Górze i już w 2015 roku byłam na nich organizatorem z małym ssakiem przy cycu. Warsztaty prowadziła za mnie Iza Kleśny. Na ponowne przejęcie sterów prowadzącej zajęcia musiałam poczekać rok.

Pierwsze zwiastuny nowej formuły warsztatowej 2016-2018

Rok po urodzeniu Kosmy sama przejęłam prowadzenie zajęć warsztatowych. Wciąż ciągnęło mnie do stylu vinyasowego i tego, co wyniosłam z intensivów w Blacons. Czułam jednak, że moje ciało odpowiada inaczej na te same sekwencje i rodzaj pracy. Z drugiej zaś strony jako młoda mama stałam się wyczulona na kondycję mm dna miednicy. Przeszłam przykładną rehabilitację uro-ginekologiczną po porodzie i miałam pełną świadomość wagi kondycji tego rejonu ciała.

Swoje doświadczenia postanowiłam wykorzystać dodając do programu warsztatów codzienny trening dna miednicy metodą Felt Sense. Jego twórczynię spotkałam w 2010 roku na konwencji jogi Iyengara w USA i kupiłam od niej nowo wydaną wówczas książkę właśnie o tej – opartej na wizualizacjach – metodzie pracy z przeponą miedniczną (jak to potem nazwałam).

Jackie Nett – bo o niej mowa – złożyła swój podpis na premierowej publikacji, która stała się dla mnie z czasem – niezwykle ważnym wskazaniem do praktyki. Pomimo tego uwrażliwienia na dno miednicy w 2018 roku w trakcie prowadzenia warsztatów wyraźnie zaczął się dawać we znaki mój dół pleców (totalna nowość dla mnie) oraz rejon pępka.

Z pomocą przyszła mi jedna z uczestniczek – też młoda mama i nauczycielka jogi, która podzieliła się ze mną swoimi plastrami do tapingu i zwróciła moją uwagę na koordynację napięcia mm brzucha z oddechem. Ten plasterek do tapingu wystaje ze spodenek, co widać na zdjęciach.

Fot.: Izabela Bucka-Szczepańska

W ten sposób moja uwaga przeniosła się o piętro wyżej co – w dalszej perspektywie – miało daleko idące skutki. Zamiast skupiać się tylko na napięciu mm dna miednicy – zaczęłam też uwzględniać ich powiązanie z mm głębokimi brzucha.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *