Miesiąc temu (grudzień 2011) uczestniczyłam w dość elitarnym warsztacie dla nauczycieli przygotowujących się do egzaminu na stopień Senior Intermediate, w Kolonii. Warsztat ten prowadzony był przez słynną nauczycielkę z USA – Patricię Walden. Wiem o dwóch nauczycielach posiadających stopień Senior Advanced (być może są to jedyni nauczyciele o tak wysokim stopniu jedynie w USA, bo w zasadzie tylko tam panuje polityka pełnej jawności stopni – niezbyt mile widziana w Europie). Ów drugi wysoko certyfikowany nauczyciel – Manouso Manos określił Patrycję jako ikonę jogi (ponieważ wystąpiła ona w jednym z pierwszych Video z jogą do domowej praktyki z TV, zdjęcia asan w jej wykonaniu do Yoga Journal budziły zachwyt nie tylko w Ameryce ale i po drugiej stronie Atlantyku), która przeistoczyła się w żywy kaganek oświaty jogicznej niestrudzenie propagując tę dziedzinę w Stanach i na świecie. Byłam bardzo ciekawa tego spotkania.
Widziałam praktykę Patricii w Punie. Byłam świadkiem jej pracy z Gurujim, który biorąc kogokolwiek na warsztat przede wszystkim sążniście uciera mu nosa pokazując jego miejsce w szeregu. Nie jest więc łatwo… Patricia dzielnie dawała sobie radę. Patrząc natomiast z boku na to, co potrafi jako dojrzała i już niemłoda osoba praktykująca – należy po prostu chylić czoła, ponieważ jest to praktyka nie tylko zaawansowana pod względem stopnia trudności pozycji, ale przede wszystkim jest to praktyka niezwykle klarowna, wykonywana z niezwykłą lekkością i gracją. Jest doskonałą egzemplifikacją jakości sattwicznej.
Spotkanie z Patricią skłoniło mnie do refleksji nad osobowością nauczyciela i tym jak ta osobowość może oddziaływać na uczniów. Z perspektywy miesiąca sądzę, że moje twórcze zainteresowanie tym tematem zostało wzbudzone z dwóch powodów. Jako pierwszy podam ten błahy.
Na sali wśród ćwiczących obecna była Rita Keller. I to właśnie porównanie z nią kazało mi odczuć różnicę między amerykańską w charakterze wibracją Patrycji i europejską Rity. Ta opozycja dotyczy nie tylko tych dwóch pań. Jest coś wspólnego w podejściu do nauczania Patrycji i Lois Stainberg, podobnie powiedzieć można o Ricie i Corin Biria pomimo oczywistych różnic miedzy nimi. Różnicę tę odniosłabym obrazowo do relacji między amerykańskim pragmatyzmem a europejskim intelektualizmem. W przekazie nauczycielek zza wielkiej wody jest wiele prostoty – być może ocierającej się momentami o uproszczenia, jest też mniej kategoryzacji i systemowości. Jest więcej zabawy i ciekawości, łamania schematów. Podczas gdy u Europejek wiedza jest dużo bardziej usystematyzowana, ale też momentami akcent przenosi się z konkretu w abstrakcję. Można powiedzieć, że w drugim przypadku jest w niej więcej wyrafinowania, ale chyba też przez to wydaje się bardziej skomplikowana i w nieuchwytny sposób głęboka. Czy słusznie – trudno powiedzieć… Amerykanki są bardziej otwarte i swobodne, gotowe na pytania. Europejki nieco bardziej usztywnione w swoich rolach nauczycielek. Tyle bardzo ogólnych impresji.
Drugi powód mojego zainteresowania tematem to sutra (I.37), na którą Patrycja w pewnym momencie się powołała na zajęciach. Sutra ta mówi przykładzie, jaki dają nam postaci oświeconych mędrców. Można ją zinterpretować jako odnoszącą się do motywacji do praktyki, lub do źródeł, z których czerpiemy kiedy nam jej brakuje. Jako podpowiedź o to skąd ją brać przytoczyła anegdotę ze swojego życia:
Czasem kiedy planuję zrobić 108 wygięć do tyłu z Tadasany nachodzą mnie wątpliwości i zwyczajne lenistwo. Myślę sobie – teraz kiedy jestem po 60 to już nie dla mnie… I wtedy właśnie przywołuję obraz Gurujiego z jego 85 urodzin. Pamiętam jak oczekując na swoich uczniów, którzy mieli z nim obchodzić te urodziny stał na swojej macie na sali do praktyki i wykonywał 108 przejść z Tadasany do Urdhva Dhanurasany. Jego stopy na macie ani drgnęły. To mi pomaga zmobilizować się …
Z tego co pamiętam mówiła o tym do nas przy 10 powtórzeniu Urdhva Dhanurasany. O tym i innych rodzajach motywacji do praktyki w kontekście relacji z nauczycielem więcej następnym razem.
Kraków, 10 stycznia 2011